sobota, 17 listopada 2012

Motivation

Witam serdecznie. W końcu nadeszła sobota, więc mój jedyny wieczór w tygodniu, który mam wolny i mogę napisać na blogu parę słów, które mi przychodziły do głowy w tym tygodniu. Mam dużo pomysłów na psycholingwistyczne posty i mam nadzieję, że uda mi się to w szybkim czasie ogarnąć. Nieraz jak przeglądam blogi o podobnej tematyce to zadaję sobie pytanie czego ja tu naprawdę szukam, przecież polska blogosfera oferuje naprawdę szereg dobrych, ciekawych i intrygujących blogów, które mają swój określony styl i klasę. Ale potem myślę, sobie że ja nie mam tu niczego szczególnego do zwojowania, chcę tylko niektóre moje pasje, które są dość popularnym hobby przelać na... dokument tekstowy :D
Więc siedzę sobie w ten sobotni, jakże przyjemny wieczór, po kilku godzinach zajęć, pracy i nauki i szukam inspiracji w internecie. Dzisiaj napiszę coś na temat mojej motywacji do nauki języków i nauki w ogólnym rozumieniu tego słowa.
Jeśli chodzi o mnie to nie zawsze byłam taka chętna do nauki i ambitna. Okres liceum był koszmarem dla mojego rozwoju osobistego, bo nie interesowało mnie nic poza czubkiem swojego nosa. Ale to taki okres, niektórzy przechodzą go łagodnie, a inni tak jak ja. Ciesze się, że w stosunkowo dobrym momencie wyszłam na prostą i mogłam dalej projektować swoją przyszłość, a nastąpiło to de facto rok po maturze, po jednym niepowodzeniu związanym ze studiami. Dlatego zawsze będę powtarzać, że to, że ktoś robi sobie rok czy więcej przerwy to nie jest w żaden sposób krzywdzące i jestem w pełni przekonana, że nie jest to jakiekolwiek marnowanie czasu. Ale wracając do tematu, bo o tym pewnie nie raz jeszcze napiszę, czyli nasza motywacja.
Wydaje mi się, że prawdziwy sukces w językach i faktyczne nabywanie umiejętności zaczyna się dopiero z chwilą, kiedy NAM zaczyna zależeć. Nie naszym rodzicom, nie naszym nadchodzącym egzaminom i nie koniunkturze gospodarczej. Wiem, że nie odkrywam Ameryki, ale patrząc na moich uczniów i często ich rodziców, to mam wrażenie, że nie wszyscy o tym wiedzą. Wiadomo, że język angielski i często drugi język obcy są obligatoryjne w szkołach, ale warto mimo tego zachęcać dzieciaki do nauki pokazując ich piękno, a nie skupiać się jedynie na elementach typu "bo trzeba znać język, bo tak należy, bo każdy zna". Absolutnie nie! Jeśli ktoś naprawdę nie chce, nie potrzebuje to żadna siła go nie zmusi aby nauczył się języka w sposób płynny. Gwarancją sukcesu jest oczywiście regularność, a regularności nie da się wyuczyć pod przymusem, tylko jeśli ma się naprawdę silną motywację i osobistą chęć.
Ja odkryłam tą ciekawość i chęć krótko przed matura, potem trochę się to rozmyło i przyszło s powrotem z wielkim impetem na I roku studiów psychologicznych. Krótko po tym zaczęłam uczyć angielskiego, najpierw dzieciaki, później coraz to bardziej zaawansowane grupy i jest to jedna z najbardziej wartościowych rzeczy, które odkryłam w swoim życiu. Zaczęłam uczyć zupełnie przez przypadek, jako sposób "dorobienia", a okazało się, że jest to zarówno moja teraźniejszość jak i przyszłość. Potem w sposób naturalny przyszła kolej na inne języki: niemiecki, francuski. A apetyt cały czas rośnie. Jestem pewna, że sukces w pierwszym języku zaowocował zainteresowaniem innymi, ale tak jak wcześniej pisałam- to musi wychodzić bezpośrednio od nas, od naszej definicji rozwoju osobistego i traktowania języków jako wartość. Nie uważam jednak, że każdy musi znać języki obce. Każdy ma własną definicje, własne wartości. Ale uważam również, że dobre podejście to podstawa i warto je pielęgnować.
To była pierwsza część postu na temat motywacji do nauki, następna przyjdzie w najbliższym czasie.
Zapraszam serdecznie do komentowania- będzie mi ogromnie miło poznać waszą opinię na ten temat.

1 komentarz:

  1. Ja, mimo że uczą się niemieckiego od 10 lat to boję się, że i tak nie dogadałabym się w tym języku, dlatego, jak byłam na wymianie w Niemczech to z dziewczyną, u której mieszkałam, porozumiewałam się po angielsku ;)

    PS: Proponuję usunąć weryfikację obrazkową ;)

    OdpowiedzUsuń