niedziela, 15 września 2013

Nowości na nowy rok akademicki plus trochę o byciu nienormalnym

Jak już wcześniej pewnie wspominałam, mam dość spory problem. Od zawsze nie potrafiłam być w jednej grupie, klasie, zajęciach, a nawet szkole. Miałam ogromną potrzebę ciągłych zmian, to mnie nakręcało, a potem opadało, więc potrzebowałam nowej stymulacji. Brzmi ciekawie? Ale tak nie jest. Ta potrzeba nierzadko mnie i moich bliskich wykańczała, wiedziałam, że to nie jest dobra recepta na życie, ale nie potrafiłam nad tym zapanować. W tym roku (dodam, że maturę skończyłam 4 lata temu, a poszłam na studia od razu po niej) będę pierwszy raz w tej samej grupie/roku na studiach. Przez 4 lata udało mi się kilkakrotnie zmienić studia, uczelnie, tryb studiów. Ciągle szukałam wyjścia idealnego i mimo poczucia, że w końcu znalazłam, to czasem zadaję sobie odwieczne pytanie ,,Czy ja nie mogłam być normalna"? Potem jednak dochodzą do mnie inne, bardziej racjonalne głosy, które mówią, że to dobrze, że szukam. Znam mnóstwo ludzi, którzy skończyli od A do Z jeden kierunek, który w ogóle im nie odpowiadał i po studiach i tak szukali szczęścia gdzie indziej.

Jednak potrzeba zmian nadal jest. Po jakimś czasie zauważyłam, że nauka języków obcych w pewien sposób moją potrzebę zaspokaja, co mnie niezmiernie cieszy i raduje. W nauce nowych języków jest dużo tajemnicy, zmiana aktywności, inne narzędzia i sposoby. Wszystko to razem mnie cieszy i pozwala mi żyć w miarę normalnym życiem.

Jednak w tym roku postanowiłam dołożyć sobie jeszcze dwie rzeczy. Na szczęście żadna z nich nie będzie trzecim, równoległym kierunkiem studiów:) Zapisałam się jednak do szkoły policealnej, ponieważ muszę zdobyć jeden mały tytulik technika do zakończenia studiów lub krótko po nich. Jest mi to potrzebne do dopełnienia pewnego sporego planu, który planuję zrealizować od razu po studiach. Można więc poniekąd  powiedzieć, że będzie to mój trzeci kierunek:) Wiem, że szkoła policealna to nie jest coś nie wiadomo jak wielkiego, ale jest mi to potrzebne ze względów formalnych. Z tego co wiem to ta szkoła nie jest najtragiczniejsza i nawet można coś minimalnego z niej wynieść, co mnie również niezmiernie cieszy. Może ktoś z Was mógłby mi powiedzieć, czy coś takiego skończył i jak to się przełożyło na Waszą wiedzę?
Szkoła jest zaoczna, więc trochę zjazdy będą mi się pokrywały, ale jakoś sobie z tym poradzimy:)

Drugą całkiem nową sprawą, którą zaczynam w tym roku jest dwuletni kurs pedagogiczny. Najpierw odrzucałam zupełnie myśl, że będę go robić, skoro i tak nie mam zamiaru pracować w żadnej placówce oświatowej, ale potem doszło do mnie, że trochę mi to otwiera drzwi do dodatkowych możliwości. Kurs nie jest aż tak zobowiązujący czasowo, więc po co mam sobie jakąś perspektywę zamykać skoro mogę ją otworzyć:)

Trochę tego wszystkiego będzie, ale mam świadomość, że muszę łapać ostatnie chwilę bycia studentem i korzystać ze wszystkiego póki jestem w stanie się na styk wyrobić. Ostatni rok potraktowałam trochę po macoszemu, skupiając się bardziej na zarabianiu pieniędzy i ogólnie na pracy zawodowej. W tym wszystkim utraciłam główną myśl przewodnią, że najpierw edukacja, a później praca. Akurat w tym czym się zajmuję muszę mieć naprawdę dobre skille zdobyte na studiach, opierające się głównie na wiedzy teoretycznej. Pewnie w innych zawodach i kierunkach studiów sprawy praktyczne przeważają nad teoretycznymi i posiadanie jak największego doświadczenia jest tutaj najważniejsze. Jednak u mnie jest inaczej.
Dlatego przez następne 2 lata muszę skupić się na tym aspekcie. Na EDUKACJI. W to również wchodzi dalsza nauka języków obcych, którą się aktualnie zajmuję, czyli niemieckim, francuskim i szwedzkim. Angielski nie jest już obcy:) W zeszłym roku trochę zagubiłam, pierwszy semestr studiów spędziłam w większości nad naprawianiem swojego życia osobistego i ucierpiała na tym jakość mojego studiowania. Rozpoczęłam również nowy kierunek studiów, a w starym zmieniłam tryb, więc znowu musiałam się uczyć wszystkiego na nowo. Teraz moje życie jest bardzo poukładane, wiem już też na co mogę sobie pozwolić na studiach, na co nie, nad czym się skupić, a co sobie odpuścić. Nie mogę się tego wszystkiego doczekać, nowych przedmiotów, nowych zagadnień, nowych egzaminów i nowych wyzwań. Kocham się uczyć, kocham studia i mogę z całą pewnością powiedzieć- kocham moje życie.
I nie potrzebuję być normalna :)
M.
http://justinmorrisroe.files.wordpress.com

3 komentarze:

  1. I właśnie to się liczy! :-) Jeśli wiemy czego chcemy możemy śmiało to realizować i czerpać z tego wielką radość.
    Pozdrawiam Paweł Zieliński

    www.twojwybortwojaprzyszlosc.pl

    OdpowiedzUsuń
  2. Widzę, że masz ambitne plany. Nie pozostaje mi nic innego, jak życzyć powodzenia.

    OdpowiedzUsuń