sobota, 29 marca 2014

Katastrofa

Obudziłam się rano i uświadomiłam sobie, że już jest koniec marca, za chwilę minie pierwszy kwartał roku i podsumowanie czeka. Oczywiście razem z nim refleksja, na temat częstotliwości pisania tutaj. Ale do tego już muszę się przyzwyczaić, ponieważ mój blog jest pisany dla własnej radości i uporządkowania swojego życia i nie zawsze musi być prowadzony regularnie. Mimo, że bardzo bym chciała. Okres od mojej nieobecności był koszmarny, jednak już dzisiaj mogę zakładać, że będzie jeszcze gorzej :) Zjazdy z psychologii dają mi trochę w kość, nie mówiąc już o pracy. Zazdroszczę moim znajomym z roku, którzy mają wolne weekendy i mogą robić full dodatkowych rzeczy z angielskiego. W następnym wcieleniu filologia będzie moim jedynym kierunkiem, na którym będę mogła się skupić na 150 %. Wróćmy jednak do rzeczywistości. Czasu jest mało, jednak staram się jak tylko mogę odpuszczać, nie przychodząc czasem na zajęcia albo ograniczając ilość pracy w tygodniu. Trudno. Jutro obiecałam sobie, że zrobię podsumowanie postanowień kwartalnych i skupię się na tworzeniu nowych. Doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że większość z nich nie weszła nawet do etapu przygotowawczego, ale nie rusza mnie to. Mimo tego, że podczas ostatniego miesiąca kompletnie o nich zapomniałam, to była to fajna zabawa. Lubię organizację, lubię się ścigać sama ze sobą i patrzeć na rezultaty. Ale o tym jutro.
M.
https://www.etsy.com

1 komentarz:

  1. Czasem żałujemy, że wzięliśmy na siebie za dużo, ale trzeba zacisnąć zęby i wziąć się w garść, bo efekty są tego warte. Sama miałam równolegle dwa kierunku i często prawie płakałam, bo chciałabym móc się spotkać ze znajomymi czy zwyczajnie poleniuchować przez weekend a nie mogłam bo 7 dni w tygodniu miałam zajęcia. Ale wiem, że było warto się przemęczyć i to zaowocuje w przyszłości. Więc trzymaj się, bo napewno będzie lepiej :)

    OdpowiedzUsuń