Muszę przyznać, że moje święta są
dość specyficzne. Wczoraj- cały dzień francuski i niemiecki, a
dzisiaj od rana gramatyka angielska. Porządków świątecznych za
bardzo nie było, bo mój dom to na szczęście lub na nieszczęście
jeden wielki porządek. Do kuchni z definicji nikt nie ma wstępu, a
ciast się nie robi tylko kupuję. Ktoś mógłby uznać, że dziwna
z nas rodzina, ale ja uważam, że jest przez to najlepsza na
świecie. Nikt nie popada w żadną paranoje i zwyczajną sztuczność,
tylko każdy robi co musi być zrobione i tyle. Bez żadnego
tworzenia nieprawdziwej, pseudomagicznej atmosfery.
Nie pamiętam,
żeby mnie święta kiedykolwiek kręciły, nawet w dzieciństwie.
Nie śpiewamy kolęd i mdłych do granic możliwości piosenek
świątecznych, tylko ewentualnie puszczamy MTV Rocks lub jakąś
fajną indierockową płytę. Nie, nie jestem hejterem świat, ani
tym bardziej Grinchem, po prostu żyję trochę w innej alternatywie.
W przestrzeni najbliższych kilku lat chciałabym święta spędzić
za granicą, w sposób zupełnie inni, niezgodny z obowiązująca
„tradycją”.
Czy lubię cokolwiek w świętach? Oczywiście.
Wolny czas, w których mogę zarówno nadrobić zobowiązania na
uczelni, jak i trochę odpocząć oraz odrobinę lepszy alkohol pity
przez te parę dni:) Nie lubię za to podtrzymywania czegoś ma siłę,
tylko dlatego, że tak wypada. Pewnie większość z Was i tak tego
nie robi, ale ja albo chce albo otaczam się negatywnymi przykładami,
które utwierdzają mnie w przekonaniu, ze cały ten christmas
rush jest bezsensowny.
Ale samorozwojowe życzenia i tak
zamierzam Wam złożyć. Przede wszystkim cudownym członków BGS,
którzy mnie codziennie motywują do działania i niejako
przyczyniają się do tego gdzie teraz jestem lub co najmniej
utwierdzają mnie w przekonaniu, że to jest właśnie odpowiednie
miejsce.
Przede wszystkim życzę Wam totalnego
luzu, nie spinania się tą całą ideą, że muszę być najlepszy,
najfajniejszy, otaczający się supermotywującymi ludźmi i znający
8 języków. To tak nie działa. Przede wszystkim chodzi o to, żeby
być sobą, żeby mieć przy sobie kochającą rodzinę, bo to w
rezultacie nas definiuje. Nie to ile mamy papierków i cyferek na
koncie, ale to czy jesteśmy dla kogoś ważni. Obojętnie czy jest
to brat, wujek czy dziecko. Życzę wam inwestowania w swój związek.
W dobie milionów rozstań i związków długotrwały i szczęśliwy
związek jest cholernie wielką wartością, a przecież wiemy
dobrze, że główną przyczyną rozstań jest zła komunikacja. Nie
bądźmy więc samolubni i egocentryczni, otwórzmy się na drugą
osobę i mówmy o swoich potrzebach. Nie jest to żadna recepta, ale
na pewno ułatwia wspólne, i tak trudne życie. A jak już mamy
kwestię osobistą załatwioną to wtedy się realizujmy, nadal nie
zapominając kim naprawdę jesteśmy.
Obserwuje codziennie wasze blogi i
widzę jak fajnymi i wartościowymi osobami jesteście, dlatego życzę
Wam tego wszystkiego od serca. Oczywiście po części życzę tego
również sobie.
Smacznego bażanta lub co wy tam
dzisiaj na stole wigilijnym macie:)
![]() |
Źrodło: http://www.jeffpearlman.com/wp-content/uploads/2012/12/drunksanta_vector.jpg |
Wesołych Świąt! :)
OdpowiedzUsuń