niedziela, 20 kwietnia 2014

Trening w święta? Tak, poproszę!

 Jedzenie jest nieodłączną częścią naszej kultury. Tak się stało i trudno z tym walczyć. Nie jest już tylko spełnianiem elementarnych potrzeb biologicznych naszego organizmu, ale coraz częściej staje się drogą do spełniania tych wyższych. Jest dla nas przyjemnością, sposobem spędzania wolnego czasu, ale także utrapieniem. Podczas jakiegokolwiek czasu świątecznego te potrzeby są szczególnie widoczne, ponieważ jedzenie to kultura, a kultura to jedzenie. Praktycznie wszystko kręci się wokół posiłków i kolejnych tradycyjnych lub mniej tradycyjnych potraw. Jednakże, razem z jedzeniem lub krótko mówiąc- przejedzeniem, pojawiają się coraz to nowe negatywne odczucia i emocje związane z ilością pochłoniętego pokarmu i reakcji naszego ciała (a przede wszystkim mózgu!). Co zatem zrobić, żeby mieć to przysłowiowe ciastko i jednocześnie je zjeść?
Recepta jest tylko jedna- ćwiczcie! Rozumiem, że święta, rodzina, wyjazdy, wspólnie spędzony czas i mnóstwo innych rzeczy są tutaj przeszkodami, jednak zrobienie najkrótszego treningu, który podkręci twój metabolizm na maksa na następne 48 h, trwa około 10 minut. Myślę, że mało kto jest się w stanie zasłonić brakiem czasu w święta. Nie jesteśmy robotami, traktujmy swoje ciało mądrze i dajmy jemu coś od siebie. 10, 20 lub nawet 30 minut aktywności fizycznej spowoduję poprawę naszego samopoczucia oraz obniżenie  dokuczliwych wyrzutów sumienia podczas spożywania świątecznych specjałów. Uwaga! Według badań (i racjonalnego myślenia) ludzie którzy ćwiczą i nie stosują jakiejkolwiek diety lub zasad zdrowego odżywiania, jedzą więcej. Ja jestem na to idealnym przykładem. W czasach, w których ćwiczyłam nieregularnie,więcej zastanawiałam się nad swoim jadłospisem i nierzadko odmawiałam sobie jednorazowo różnego rodzaju produktów. Ograniczałam tez piwo :) Teraz czuję się totalnie niewinna, nie mam wyrzutów sumienia i pozwalam sobie praktycznie na wszystko na co mam ochotę. Nie jest to jednak najlepsze rozwiązanie, pewnie pomyślę o tym w przyszłości.
Wracając jednak do świąt, trening, trening i jeszcze raz trening. Szczególnie jeśli nie ćwiczycie regularnie, tylko dopiero zamierzacie wdrożyć się w świat aktywności fizycznej. Zróbcie to dla siebie, a jestem pewna że poczujecie się lżej, zarówno psychicznie jak i fizycznie.

Ja dzisiaj zamierzam przeprowadzić około godziny 12-13 pierwszy trening i o 18 lekki, dwudziestominutowy pilates. Jutro wyjeżdżam, więc tylko jeden, w godzinach porannych. Oto moja propozycja na święta:

1. Dynamiczna rozgrzewka z tą piękną panią:


2. Następnie przechodzimy do części docelowej czyli treningu cardio i abs

3. No i część ostatnia- stretching. Filmik jest tylko propozycją. Ci co ćwiczą, mają już swoje ulubione pozycje i sprawdzone sposoby na rozciąganie, zarówno w trakcie treningu, jak i po. 



I popołudniowy pilates. Mój ulubiony filmik. Mój kręgosłup czuję się po tym jak nowonarodzon (tak, tak powiedział!) Trening jest bardzo leciutki, niezobowiązujący, co jest dodatkową zaletą- nie wymaga długich przygotowań. 

Robię go bez rozgrzewki i rozciągania, bo w mojej ocenie ma elementy z obu. 

A zatem wesołych, sportowych świąt!


hasfit.com

1 komentarz:

  1. Ostatnio się właśnie zastanawiałem dlaczego święta kojarzą się tylko z jedzeniem, odpoczynkiem itd? :-)
    Czemu większość osób odpuszcza na ten czas wszelkiego rodzaju aktywność poza spacerem po obiedzie?
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń